Długo się zastanawiałem jak podejść do recenzji tej miniserii. Stanęło w końcu na tym – żeby Wam nie zepsuć historii – że będzie krótko.
Ojcem master-planu zła jest sam Darkseid. Przeprowadza on eksperyment na uprowadzonym z Ziemi na Apokolips – swoją rodzimą planetę – Cyborgu, wykorzystując do tego samą Śmierć. Zabawa równaniem Anty-Życia kończy się totalną klapą. Celem zatarcia śladów, Cyborg zostaje odesłany na Ziemię.
Jednocześnie na Ziemi pojawia się cyfrowo-organiczny wirus. Roznosi się on metodą kropelkową oraz cyfrową . Odpowiednio spreparowane obrazy, zobaczone przez człowieka w digitalu, powodują infekcję.
Wirus zmienia ludzi w ogarnięte szałem istnienia, których jedynym celem jest eliminacja życia. Nie wytwarza w Tobie głodu, chęci zaspokojenia go. Po prostu każe Ci zabijać.
Ludzkość błyskawicznie zostaje ogarnięta pandemią. Tyle, że superbohaterowie również należą do tego społeczeństwa. I nie, nie są na wirusa odporni. I tutaj zaczyna się akcja. Rozkręca się bardzo szybko i co rusz wyrzuca Cię z butów.
Wyobrażasz sobie zainfekowanego Flasha, który z prędkością ponadźwiękową poluje na ludzi? Ja też sobie nie wyobrażałem.
Do ostatniego zeszytu zastanawiasz się jak to się skończy. A gdy się kończy, nie możesz uwierzyć, że to już.
Historia świetnie napisana – Tom Taylor, świetnie narysowana – Trevor Hairsine, wytuszowana – Stefano Gaudiano, James Harren, i pokolorowana – Rain Beredo. Świetne okładki m.in. Grega Capullo.
Polecam z całego serca. Na koniec krótki, oficjalny trailerek od DC.
Jeżeli nie chcecie czytać, a macie godzinkę czasu, cała historia na YT: