Czekałem na nowe dzieło Bisleya z wielką niecierpliwością.
Teraz chyba wolałbym, żeby nigdy się nie ukazało.
Jest to kolejny album po Hero’s Death, który rozczarował mnie pracami mojego ulubionego artysty. I to kolejny raz z tego samego powodu – rysownicy zaczynają malować.
Mój ulubiony okres Bisleya, to jego prace z lat 90-tych. Każdy się musi rozwijać, nie można stać w miejscu, ale na miłość boską, niech ktoś mu powie, że w tym przypadku to jest regres.
Z tego co się orientuję to nie będzie rysował całej serii, na pewno będzie robił okładki.
Może lepiej niech tak zostanie.