Doctor Doom

Doctor Doom. Zeszyty #1-#3. Źródło: https://www.instagram.com/pan.marekk/

Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z Doctorem Doomem. Jego postać zawsze mnie omijała. Wiedziałem jedynie, że istnieje, lecz nie miałem pojęcia, czy jest bohaterem, czy złoczyńcą. Nie wiedziałem, czy ma moce, czy też po prostu jest przebierańcem jak Tony Stark.

Najnowszy run “THE CRACK OF DOOM!” pióra Christophera Cantwella pomógł mi zmienić ten stan rzeczy. Nie ukrywam, że skusiło mnie, co prawda mylne, przeświadczenie, że poznam historię głównego bohatera. W końcu zeszyt miał numer #1 i tytuł Doctor Doom. Historia jednak nie jest genezą jego powstania, lecz intrygą osadzoną w dzisiejszym świecie z dzisiejszymi problemami, w której uczestniczą superbohaterowie, NATO, Unia Europejska i oczywiście Stany Zjednoczone.

Tłem historii jest sztucznie wytworzona czarna dziura, która znajduje się po ciemnej stronie księżyca. Jest do niej dostarczany odpad, który powstaje podczas procesu redukcji dwutlenku węgla transportowanego z Ziemi. Autorami rozwiązania są współpracujący ze sobą Reed Richards (FF) i Stark Industries. Cała operacja ma na celu obniżenie temperatury błękitnej planety i zatrzymanie globalnego ocieplenia, topnienia lodowców i wszystkiego, co z tym związne. Gdy wszystko zaczyna iść zgodnie z planem i temperatura Ziemi zaczyna się obniżać, następuje niespodziewany atak na księżycową bazę, za który jest obwiniany Doctor Doom. I tutaj zaczyna się zabawa. Nie będzie żadnych spojlerów, więc jeżeli jesteście ciekawi fabuły, musicie sami sięgnąć po zeszyty Doctor Doom z serii “THE CRACK OF DOOM!”.

Autorem rysunków jest Salvador Larroca, hiszpański rysownik, który imponuje dbaniem o najdrobniejsze detale. Jego panele są obfite, dopracowane i pełne szczegółów. Czasami ma się wrażenie, że ma problem z perspektywą lub poprawnym narysowaniem małżowiny usznej, ale to pewnie tylko wrażenie. Żeby przybliżyć Wam poziom detalu, którym charakteryzują się jego prace, wystarczy wspomnieć, że w pierwszym zeszycie rysuje on dywany. Dywany w komnatach Dooma, sypialniach, innych mieszkaniach. Rysuje również witraże, które zdobią korytarze pałacu Victora Von Dooma.

Bardzo sprytnie przemycony easter egg, który odczytuję jako hołd dla Alfonsa Muchy, to obraz nad łóżkiem w sypialni naszego bohatera. Do złudzenia przypomina jeden z plakatów słynnego czeskiego grafika i malarza. Kolejnym ukłonem w stronę klasyki jest reprodukcja “Saturna pożerającego własne dzieci” Goi, wisząca w jednym z apartamentów, których toczy się akcja. Małe mieszkanie w Queens – za oknem przelatuje Spider-Man.

Hołd dla Alfonsa Muchy. Sypialnia Victora Von Doom. Zeszyt #1.

Jeżeli miałbym wskazać artystę, z którym kojarzę pracę Larroci, byłby to John Romita Jr. Dbałość o szczegóły i realistyczna kreska są ich wspólnym mianownikiem.

Reasumując, mój pierwszy kontakt z postacią Doctora Victora Von Dooma, a dokładnie z zeszytami #1-#3, zaowocował złożeniem zamówienia na wszystkie pozostałe zeszyty z serii. Czekam na dalszy rozwój akcji oraz więcej paneli od Salvadora Larroci.