Kobiety

Taki nosi tytuł powieść Charlesa Bukowskiego, którą właśnie skończyłem. Nie pamiętam już dokładnie skąd się wziął Bukowski w moim życiu, wiem natomiast, że bez niego byłoby ono uboższe.

Przedzierając się przez niezliczone historie kontaktów seksualnych, podbojów, romansów, ostrego rżnięcia, pochłaniania hektolitrów alkoholu, rzygania i pisania, bo książka też jest o pisaniu, ciężko nie mieć wrażenia, że Henry “Hank” Chinaski – alter ego Bukowskiego i protagonista powieści – jest pierwowzorem Hanka Moodyego z Californication. Jeżeli podobał Wam się serial HBO z pierwszej dekady XXI wieku, to Bukowski jest zdecydowanie pisarzem, któremu powinniście poświęcić należne mu miejsce w swojej biblioteczce.

Ja swoją przygodę zacząłem od “Najpiękniejszej dziewczyny w mieście”. Zbioru opowiadań, które są kwintesencją Bukowskiego. Poza wielkim głodem na jego twórczość, pozostawił on w moim życiu wielką miłość do porto.

Potem weszły “Zapiski starego świntucha”, będące zbiorem wszystkich opowiadań z kolumny pod tym samym tytułem, jakie ukazywały się przez parę lat na łamach Open City, gazety wydawanej w Los Angeles w latach 1967-1969.

Po “Zapiskach” sięgnąłem już po pełnoprawną powieść “Faktotum”, wydaną w 1975 i –  niestety – musiałem ją porzucić po klkudziesięciu stronach. Okazało się, że 90% fabuły stanowią historię z “Zapisków”, więc jeżeli czytaliście te pierwsze, będziecie się czuli, jakbyście czytali drugi raz to samo. Szkoda czasu.

Kolumna “Notes of a Dirty Old Man” z magazynu Open City. Źródło: Reddit.

Na szczęście “Kobiety” wydane 3 lata później, to już same świeżynki. Na 400 stronach bogatych w hedonistyczne doznania Chinaskiego akcji prawie nie ma. Przewija się za to masa tytułowych kobiet. Szczerze powiem, że jest ich tak wiele, że zapamiętałem może ze dwa imiona. Reszta była dla mnie masą cycków, ud i cip. Hank nie traktuje kobiet poważnie, są raczej obiektami pożądania. Z czasem jednak zaczyna z gąszczu nóg wyłaniać kobiety, do których coś zaczyna czuć.

Nie jest to historia miłosna. Może 400 stron to za dużo, jak trzy i pół godziny na “Irlandczyka” Martina Scorcese, ale czyta się to dobrze. Czyta się to jak Bukowskiego. Jeżeli go znasz i lubisz jego twórczość, książka wejdzie jak ciepły nóż w masło.

Okładka książki Charlesa Bukowskiego “Kobiety”. Źródło: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/238552/kobiety